W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, mówi o skutkach podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę noweli ustawy o OZE.

BiznesAlert.pl: Co dla polskiego sektora odnawialnych źródeł oznacza podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o OZE?

Grzegorz Wiśniewski: Byłoby nieuczciwością od Prezydenta zacząć poszukiwania winnych za to co się dzieje i co się stało przy okazji ostatniej nowelizacji ustawy o OZE. Potwierdza to tylko po raz kolejny tezę, że odnawialne źródła energii w Polsce już niewielu obchodzą w sensie politycznym, ale jednocześnie jest agresywna, wpływowa grupa zwolenników technologii schyłkowych, która korzystając z obojętności, albo przyzwolenia politycznego ma szansę dosłownie zniszczyć podstawy do rozwoju zielonej energetyki. OZE nie są traktowane (pomimo takich deklaracji) jako element rynku energii, jako szansa na zrównoważony rozwój gospodarczy czy też wykorzystanie krajowego potencjału przemysłowego lub intelektualnego. Jest to tylko element krótkoterminowej (przy czym krótko oznacza tu skalę czasową tygodni, maksimum miesięcy) polityki i brutalnej gry interesów.

Trudno jest racjonalnie wytłumaczyć, że np. odznacza się Panią dr Malinkiewicz, ponieważ proponuje ona innowacyjne rozwiązania w zakresie OZE, a zaraz potem wprowadza się rozwiązania destabilizujące rynek i zwiększające niepewność inwestorów, a zatem niwelujące szanse dr Malinkiewicz i jej podobnych innowatorów na sukces rynkowy. Jeśli tego rodzaju nowelizacja, uchwalona bez odrobiny szacunku dla procedur legislacyjnych i po raz kolejny z pogwałceniem praw nabytych, może zostać wprowadzona w ramach państwa prawa, to jaką pewność inwestowania mają zwycięzcy ostatnich aukcji czy inni inwestorzy, którzy zrealizowali swoje inwestycje w oparciu o obecnie obowiązujące prawo? W każdej chwili może się okazać, że zadziała „deus ex machina” i państwo, będące teoretycznie gwarantem inwestycji oraz porządku prawnego umyje ręce.

Czy była szansa na to, aby Prezydent zawetował ustawę?

Prezydent jest tylko ostatnią instancją w całej procedurze, a jego rola zamyka się w obrębie jego konstytucyjnych uprawnień. Osobiście, jako członek NRR (Narodowej Rady Rozwoju – przyp. red.), rekomendowałem Prezydentowi niepodpisywanie nowelizacji ustawy i zastosowanie weta, lub odesłanie do Trybunału Konstytucyjnego. Jak sądzę moja rekomendacja była poważnie rozważana (o czym świadczy choćby czas po jakim Pan Prezydent ostatecznie ustawę podpisał), nie znaleziono jednak dostatecznych przyczyn leżących w obszarze kompetencji Prezydenta, aby mógł on tę szkodliwą nowelizację zatrzymać. Nawet jeżeli to śp. Prezydent Lech Kaczyński w 2007 roku w najlepszej wierze (bezpieczeństwo energetyczne i inne ważne powody) podpisał Pakiet Klimatyczny, to jednak nie Prezydent odpowiada za niezrealizowanie przez Polskę celów OZE na 2020 rok.

Smutne jest to, że do najwyższej i ostatniej instancji w państwie należy się odwoływać w sprawach, które powinny zostać zablokowane przez rząd, rozstrzygnięte na etapie konsultacji publicznych lub w komisjach sejmowych, z udziałem interesariuszy, albo już post factum (bynajmniej nie w trybie 21 dni jakie konstytucja daje Prezydentowi)  prześwietlone przez NIK. To nie tylko najmniejsza Energa w portfolio spółek energetycznych skarbu państwa, która stała się symbolem niechlubnej legislacji, ale wszystkie państwowe koncerny energetyczne przy pomocy resortu energii bezwiednie  przerzuciły na skarb państwa swoje zobowiązania wtedy gdy stały się dla nich niewygodne.


Pełen wywiad na portalu
 BiznesAlert