Prezes IEO, Grzegorz Wiśniewski na blogu przedstawił porównanie trzech stanowisk dot. rozwoju OZE w Polsce: raportu Najwyższą Izbę Kontroli (NIK), raportu Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) oraz stanowiska Ministerstwa Energii (ME). Zaledwie dzień po publikacji raportu przez NIK „Rozwój sektora OZE”, także GUS opublikował branżowy raport „Energia ze źródeł odnawialnych w 2017 r.” Choć statystyka z natury też dotyczy przeszłości, GUS także pozwolił sobie na wybiegnięcie do przodu (do 2020 roku) i ekstrapolację trendów, gdyż jest zobowiązany do monitorowania realizacji celu OZE na 2020 rok. Raport GUS potwierdza tezę NIK, że aby uniknąć kary, koszty transferu statystycznego (najpóźniej z 2020 roku) mogą wynieść 8 mld zł. Kosztu tego nie poniesie ani Ministerstwo Energii (ME), ani sektor energetyczny. Zapłacą polscy podatnicy, zasadniczo za brak działań ME, ale po części także za czerpanie bieżących korzyści (ograniczonych dopiero w 2015 roku) ze współspalania biomasy w elektrowniach węglowych w czasach rządów PO-PSL (koncerny energetyczne zarobiły, Polska nic z tego nie ma, a obywatel zapłaci podwójnie: za ówczesne certyfikaty i za przyszły transfer statystyczny).

 

źródło: „Energia ze źródeł odnawialnych w 2017 r.”, GUS


Ale, niezależnie od formułowanych przez NIK ww. ostrzeżeń, ME jest dalej dobrej myśli. 16-go listopada Ministerstwo Energii podało własną informację na ten sam temat z następującą konkluzją: „Dzięki licznym działaniom obecnego rządu udało się nadrobić opóźnienia w sektorze energetyki odnawialnej oraz przyspieszyć jego rozwój”. Media odczytały ją jako lekceważącą odpowiedź na raport NIK i dokonaną w nim ocenę działalności ME jako „pozytywną mimo stwierdzonej nieprawidłowości”. Na ME, do którego zasadniczo adresowane są wnioski z raportu, fakty ustalone przez NIK i GUS nie robią większego wrażenia i nadal najwyraźniej wierzy ono, że „jakoś to będzie”. Niestety, w świetle ustaleń NIK i danych GUS (i zwykłego zdrowego rozsądku) nie brzmi to wiarygodnie. ME nie podało też jakimi sposobami i jakim (czy aby nie nadmiernym?) kosztem dla odbiorców energii i nabywców biopaliw oraz (czy aby niezbędnym?) kosztem dla podatników zrealizuje zobowiązania na 2020 rok w zakresie udziałów energii z OZE.

Mało wiarygodnie brzmią kolejne stwierdzenia w oświadczeniu ME, w tym, że z jego inicjatywy wprowadzone zostały nowe formy wsparcia wytwarzania energii z OZE - tzw. system taryf gwarantowanych FIT oraz system dopłat do ceny rynkowej FIP i że (dzięki ustaleniu wysokiej ceny referencyjnej) te instrumenty mogą zmienić sytuację jeśli chodzi o realizację celów na 2020 rok. Otóż ten „plasterek” na chore regulacje nie zmieni sytuacji na rynku OZE, bo jest jedynie zabiegiem PR-owym i dotyczy marginesu rynku. Problem polega na tym, że zakres korzystania z ww. instrumentów wsparcia w ustawie o OZE został ideologicznie ograniczony do małej energetyki wodnej i niektórych rodzajów biogazu, które (po wyłączeniu z systemu wsparcia najpowszechniej dostępnych dla małych inwestorów zasobów energii słonecznej, biomasy i energii wiatru) mają za mały potencjał ekonomiczny aby realnie (znacząco) ułatwić zrealizowanie celów w zakresie energii z OZE 2020 roku. Słabo udokumentowane są też zapewnienia ME w sprawie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Jak bowiem można w kontekście realizacji celów OZE na 2020 rok dać wiarę stwierdzeniu ME, że (w 2018 roku) „trwają również prace analityczne nad systemem wsparcia i zasadami budowy morskich farm wiatrowych” skoro w ostatnich latach nie zostały podjęte żadne praktyczne działania na rzecz zrealizowania zobowiązania rządu z 2010 roku (KPD) planu budowy 500 MW morskich farm wiatrowych, który miało doprowadzić najpóźniej w 2020 roku do produkcji 1,5 TWh energii z morskiego wiatru.
NIK wnioskuje przede wszystkim o konieczność aktualizacji PEP, w której powinna być zawarta kompleksowa polityka wobec OZE, pozwalająca na realizację celu 15% udziału energii z OZE w 2020 r. Zalecenie jest oczywiście słuszne, ale ME przede wszystkim, z uwagi na zejście z kursu ścieżki prowadzącej do 15% energii z OZE w 2020 roku, powinno wręcz natychmiast (zresztą już dawno) zaktualizować znacznie bardziej szczegółowy „Krajowy Plan Działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych” (KPD) i zaproponować odpowiednie instrumenty i harmonogram działań naprawczych. Problemem dla sektora i inwestorów wydaje się nie tylko niska jakość regulacji, ale też brak klarownej informacji o planach rządu (np. związanych z systemem aukcyjnym) oraz odpowiedniej -do skali oczekiwanych inwestycji =wiarygodności ME wśród niezależnych inwestorów. Niestety może to być także uboczny efekt procesu renacjonalizacji energetyki (tak jak w przypadku banków), która do pewnego momentu wydaje się uzasadniona, ale potem zaczyna sprzyjać patologiom.

Raport NIK pokazuje nie tylko zaniedbania rządów wobec OZE i b. dobrze udokumentowane opóźnienia w podejmowaniu działań legislacyjnych lub naprawczych. Uważna lektura raportu wskazuje na to, że u źródeł ambiwalentnej polityki leży podział interesów pomiędzy państwowymi spółkami energetycznymi będącymi w nadzorze ME i skoncentrowanymi na ochronie status quo, a sektorem prywatnym (IPP) i prosumenckim, bez których aktywnego udziału OZE (zasób rozproszony) nie mogą się rozwijać.

Regulacjami udało się spowolnić, a nawet zatrzymać rozwój sektora OZE, osłabić kondycję finansową prywatnych inwestorów w branżach OZE o największym potencjale, a nawet stworzyć warunki do przejęć przez państwową energetykę, ale zapał deweloperski i wiarygodność (łącznie z regulatorem) finansową stracił cały sektor i teraz nie da się go wystarczająco szybko podnieść.

Więcej na odnawialny.blogspot.com