W Polsce przede wszystkim rosną ceny hurtowe energii. Zbliżamy się do 60 euro za megawatogodzinę. I na koniec 2019 roku byliśmy ex aequo z Rumunią, jeśli chodzi o wysokość hurtowej ceny energii. Ale ceny energii, jakie płacą odbiorcy zależą też od systemu taryfowania, i od rozkładu kosztów wśród różnych odbiorców.

Stosunkowo akceptowalne mamy koszty dla gospodarstw domowych. Jesteśmy w środku stawki europejskiej. W gorszej sytuacji, ale nie najgorszej są tzw. odbiorcy energochłonni, którzy zużywają powyżej 100 gigawatogodzin w roku. Ale oni mogą korzystać z ulg,  w postaci zmniejszonej akcyzy, zmniejszonych para-podatków, są to ulgi notyfikowane w Komisji Europejskiej, która do tej pory akceptuje polski wniosek o wsparcie dla przedsiębiorstw energochłonnych.

W gorszej sytuacji od największych podmiotów znalazły się firmy małe i średnie. W najgorszej sytuacji, jeśli chodzi o bezwzględną wysokość cen energii są mikroprzedsiębiorstwa. One rzeczywiście płacą najwyższe stawki w Europie.

Są to przedsiębiorstwa na taryfach C, a zwłaszcza te, które zużywają ok. 20 megawatogodzin energii w ciągu roku. One są bezbronne, ponieważ nie mają pozycji rynkowej, negocjacyjnej do tego, aby zmniejszyć te ceny. Nie mają odpowiedniej wiedzy i tam są lokowane koszty monopolu energetycznego.

Kolejna grupa odbiorców dotkniętych wysokimi cenami energii to eksporterzy. Te przedsiębiorstwa konkurują na rynkach międzynarodowych, na rynku europejskim. W Europie koszty energii w produkcji sprzedanej firm przemysłowych nie przekraczają 5 proc. A w Polsce, w przypadku szeregu przemysłów, ale również gospodarstw rolnych towarowych te koszty sięgają 10 proc. W takich warunkach polskie przedsiębiorstwa tracą konkurencyjność na rynkach międzynarodowych.

Więcej w rozmowie prezesa IEO Grzegorza Wiśniewskiego z portalem aleBank.pl

alebank.pl