Po miesiącach pogarszającego się klimatu inwestycyjnego wokół globalnego (zatem i krajowego) sektora fotowoltaicznego (m.in. obawy, że rosnące ceny tzw. metali akumulatorowych odwrócą efekt dekadowego spadku kosztów), początek września przyniósł coś, co może być już odbierane jako zupełnie nowy ,,jakościowo” impuls pro-wzrostowy. Rzecz mianowicie dotyczy możliwości wprowadzenia bardzo korzystnych dla sektora PV (i w ogóle OZE) zmian w Unijnych finansach publicznych. Na forum ministrów finansów Państw Wspólnoty zaczęto bowiem rozmawiać na temat możliwości wyłączenia ,,zielonych inwestycji” spod obowiązujących od 1997 r. (choć obecnie zawieszonych ze względu na COVID – 19 do 2023 r.) w krajach UE rygorów dotyczących długu publicznego (do 60 % PKB) oraz deficytu budżetowego (do 3 % PKB).
Bezpośredniego asumptu w tym zakresie upatruje się w rekomendacji Bruegela, czyli brukselskiego think – tanku ekonomicznego, będącego jednym z głównych od 2005 r. zapleczy intelektualnych władz Unii Europejskiej. Eksperci Bruegela uważają, że warty 800 mld euro fundusz odbudowy (na ekologię, cyfryzację oraz B+R) stanowi ogromne, lecz niewystarczające wsparcie do skutecznego przeprowadzenia ,,zielonej transformacji”. Zwłaszcza w kontekście umiarkowanego, jak też zalecają - powrotu do konsolidacji fiskalnej (tj. rzeczonych rygorów finansowych). Powtórka z szybkiego tempa uzdrawiania finansów publicznych z lat kryzysu zadłużeniowego Strefy Euro skutkowałaby, ich zdaniem - kolejnym załamaniem. Tym bardziej, że w niemałej liczbie państw w których obowiązuje unijna waluta (jest ich 19), tegoroczne deficyty budżetowe mają znaleźć się na poziomie ok. 8 %, a relacja długu publicznego do PKB przekroczyć już 100 %.
Preferencje w zakresie finansowania ,,zielonych inwestycji” wpisują się zatem w problem dostosowania obowiązujących regulacji do zmieniających się realiów społeczno – ekonomicznych UE i jej otoczenia. Obowiązujące zasady wypracowane zostały w czasach kiedy zadłużenie wielu gospodarek było stosunkowo niskie, a stopy procentowe wysokie. Obecnie mamy bardzo wysokie zadłużenie i często realnie ujemne stopy procentowe. Wzrastającą inflację i pierwsze już w Unii Europejskiej protesty społeczne, związane ze wzrostem cen energii, która jest zbyt droga, bo jest jej za mało.