15 stycznia 2019 roku upływa termin zgłaszania uwag do ogłoszonego przez Ministerstwo Energii (ME) projektu Polityki Energetycznej Polski 2040 (PEP’2040), dokumentu pełnego wątpliwych tez i postulatów wręcz całkowicie nieuprawnionych, wymagającego odrębnej analizy, która jest dostępna na stronie domowej Instytutu Energetyki Odnawialnej. Projekt PEP’2040 zawiera propozycje wielu konkretnych i pilnych działań na rzecz rozwoju energetyki jądrowej, przy braku jakikolwiek działań na rzecz OZE aż do 2030 roku. Trudno znaleźć inne powody poza lobbingowymi, dla których właśnie teraz dyrektor Departamentu Energetyki Jądrowej w Ministerstwie Energii, w wypowiedzi dla BiznesAlert z 11 stycznia 2019r., zatytułowanej: „Sobolewski: Niewygodna prawda o OZE”, postawił tezę o nieefektywności źródeł odnawialnych, w szczególności wiatrowych i fotowoltaicznych, w procesie redukowania emisji CO2, przeciwstawiając im, jako panaceum, energetykę jądrową (EJ) i wsparł ją kilkoma znanymi chwytami erystycznymi.
Autor wypowiedzi dokonał wyboru zarówno argumentów jak i sposobu prezentacji danych statystycznych, zresztą nie najświeższych, w sposób popierający jego tezę, pomijając fakty, które tej tezie w sposób oczywisty przeczą. Tezę tę oparł na mechanicznym zestawieniu liczb obrazujących redukcję emisji CO2 w wybranych krajach na przestrzeni lat 1990 – 2014 oraz na udziale energetyki wiatrowej w KSE w wybranych dniach lipca 2018 r.
Liczby mają to do siebie, że można je wybierać i zestawiać w sposób absolutnie dowolny i zawsze pozostaną prawdziwe. Natomiast już nie można tego powiedzieć o wyciąganych wnioskach. Pan Sobolewski dokonał eksperymentu myślowego w stylu uzasadnienia dla apelu o wprowadzenie powszechnego zakazu używania samochodów, bo „samochody zabijają ludzi” wspartego argumentem ad Hitlerum „Hitler budował autostrady, czyli budowa autostrad jest złem”.
Absurdalność takiego apelu jest zrozumiała dla każdego zjadacza chleba, natomiast absurdalność tezy postawionej przez Pana Sobolewskiego już taka czytelna nie jest, gdyż jej weryfikacja wymaga znajomości wielu kwestii szczegółowych. Zachodzi pytanie, dlaczego urzędnik od EJ, a wierzę, że także ekspert w tym zakresie, nie wypowiada się na temat ew. wątpliwości odnośnie wdrożenia w Polsce EJ, natomiast zabiera głos w złożonych kwestiach energetyki odnawialnej, czyniąc to w sposób nierzetelny, chyba jedynie obliczony na skompromitowanie OZE (znana skądinąd, ale raczej nie stosowana przez urzędników państwowych, metoda dowartościowania siebie przez pognębienie konkurenta)? Zdumiewa milczenie w tym kontekście „bratniego” Departamentu Energii Odnawialnej i Rozproszonej w ME, który chyba powinien mieć w tej kwestii więcej do powiedzenia. Chyba że obydwa departamenty wpisują się z konieczności w logikę projektu PEP’2040, zgodnie z którym energetyka ma być oparta na węglu z tradycyjnie już mglistą perspektywą zbudowania w kolejnej (już szóstej z kolei) dekadzie EJ oraz minimalnym udziałem OZE, ale też w formie wielkich instalacji o najwyższym koszcie inwestycyjnym lub zmiennym, a przez to wystawionych na uzasadnioną krytykę i brak szans na istotny wkład w miks energetyczny i stabilizacje systemu energetycznego.
Wizja docelowego miksu energetycznego musi wynikać ze spójnej analizy trzech składowych: poziomu nakładów na jednostkę mocy, poziomu kosztów zmiennych do poniesienia na jednostkę energii oraz poziomu kosztów zewnętrznych funkcjonowania określonej technologii i perspektywy zmiany wszystkich trzech w czasie. Dopiero w ten sposób rozumiany miks powinien być optymalizowany pod kątem jego struktury ze względu na poziom zaspokojenia potrzeb energetycznych w horyzoncie bieżącym (bilans mocy chwilowych) oraz średnio i długoterminowym (sezonowym i rocznym) – z uwzględnieniem wszystkich technologii i perspektyw obserwowanych zmian kosztów z nimi związanych. Próba bezpośredniego porównywania różnych technologii pod kątem arbitralnie wybranego kryterium i w oderwaniu od pozostałych (technologii i kryteriów) musi prowadzić na manowce.
Pełna treść artykułu jest dostępna na odnawialny.blogspot.com