Dyskusja o cenach energii i wiązanie ich z cenami uprawnień do emisji CO2 odwróciły uwagę od wzrostu i roli kosztów dystrybucji w opłatach za energię. Sektor dystrybucji ma szczególne cechy: a) jest regulowanym (taryfowanym) monopolem, b) stał się kluczowym elementem biznesu czterech zintegrowanych pionowo państwowych grup energetycznych łączących w jednym ręku wytwarzanie energii i dystrybucję, c) za dystrybucję płaci odbiorca, a nie wytwórca energii , co stwarza preferencje dla centralnej elektrowni należącej do skonsolidowanej pionowo grupy energetycznej i obniża konkurencyjność generacji rozproszonej, d) udział opłaty stałej w kosztach dystrybucji rośnie, co zmniejsza atrakcyjność inwestycji w efektywność energetyczną i energetykę prosumencką.
Mogło być inaczej. Ustawą z 24 lutego 1990 roku zlikwidowano bowiem Wspólnotę Węgla Kamiennego i Wspólnotę Energetyki i Węgla Brunatnego. Przez dekadę funkcjonowały aż 33 względnie niezależne Zakłady Energetyczne odpowiadające za dystrybucję energii (OSD). Zakłady z czasem mogłyby pełnić ważną rolę w tworzeniu lokalnych rynków energii i oddolnego budowania bezpieczeństwa energetycznego. W 2001 roku Rada Ministrów w informacji o stanie bezpieczeństwa energetycznego państwa i działaniach rządu w tym zakresie, wskazała na taki kierunek: „w przyszłości należy założyć coraz większe znaczenie lokalnego bezpieczeństwa energetycznego, jako efekt konsekwentnie wdrażanej reformy administracyjnej kraju, polegającej m.in. na delegowaniu uprawnień administracji centralnej na szczebel województw, powiatów i gmin”. Zaczęto wprowadzać też zasadę płacenia za dostawę energii w 50% przez wytwórcę, miał to być wstęp do ponoszenia przez wytwórców pełnych kosztów przesyłu i dystrybucji. Część Zakładów Energetycznych rozumiała trudne wymogi rynku, przygotowywała sieci pod kątem przyłączania do sieci OZE i innych lokalnych źródeł na swoim terenie, ale większość poparła ideę konsolidacji pionowej, formalnie wyartykułowanej dopiero w Programie dla elektroenergetyki z 2006 roku. Konsolidacja miała zwiększyć efektywność, obniżyć koszty, a odpowiednio wysoka wielkość kapitału miała umożliwić ekspansję zagraniczną. Tymczasem stworzona została struktura o dobrze rozpoznanych własnych interesach, o olbrzymim wpływie na politykę energetyczną, dotacje, regulacje, ale nie ponosząca bezpośredniej odpowiedzialności za koszty na szczeblu managerskim. Na ukształtowaną w ten sposób skonsolidowaną strukturę, podległą obecnie Ministerstwu Energii ,nie mają bezpośredniego wpływu odbiorcy energii, samorządy czy chcący skorzystać z sieci niezależni wytwórcy energii. Jednocześnie głos dystrybucji jest donośny i silnie działa na polityków.
W artykule „Pozycja prosumenta na gruncie przepisów prawa”("Energia Elektryczna" - 2/2019, -link do portalu CIRE) organizacja dystrybutorów PTPiRE pouczyła Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii aby pohamowało swoje plany poszerzenia definicji i wzmocnienia pozycji prosumenta w ramach programu „Energia Plus”. PTPiRE napisało, że planowane rozszerzenie katalogu prosumentów o małych przedsiębiorców i zwiększenie mocy źródeł zaliczanych do prosumenckich z 50 do 500 kW spowoduje ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa dostaw. Autorzy nie podali w których węzłach sieci i przy jakim nasyceniu źródłami prosumenckimi mogą wystąpić problemy i co sami robią aby zwiększyć możliwości przyłączeniowe. Warto jednak zauważyć, że OSD są beneficjentem obecnych, wprowadzonych w 2016 roku (nowelizacja ustawy o OZE) regulacji w zakresie rozliczania prosumentów w formie tzw. „opustów” (niespotykany na świecie pomysł pozornej promocji prosumeryzmu popierany przez PTPiRE). Rozwiązanie to umożliwia odbiór przez spółki dystrybucyjne taniej, darmowej energii od prosumenta i niemalże samoistną jej dostawę po znacząco wyższej cenie sąsiadowi prosumenta.
Więcej odnawialny.blogspot.com