Aktualności
  • English (UK)
  • pl-PL

Aktualności

W artykule redaktora Ireneusza Sudaka, Grzegorz Wiśniewski prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej mówi: Potrzebujemy coraz więcej energii, żeby ogrzać domy i zasilić urządzenia, a wzrost zapotrzebowania na energię wypełniamy wzrostem mocy konwencjonalnych. Za mało jest też zachęt dla inwestorów do budowy nowych elektrowni. Z najnowszych danych wynika, że ten rok będzie gorszy - produkujemy prawie o połowę mniej OZE niż przed rokiem.

Przeczytaj pełną wersję artykułu na: wyborcza.pl

W cieniu inauguracji obchodów święta górniczego i zapowiedzi rządu o konieczności budowy nowych kopalń GUS opublikował skonsolidowane dane statystyczne o OZE na koniec 2016 roku. Wobec faktu, że wkład OZE w bilans energetyczny kraju to zaledwie 1/5 tego co wnosi węgiel oraz uwzględniając obecne „wzmożenie” mediów tematem górnictwa i zgoła innymi sprawami, opracowanie GUS może pozostać niezauważone. Byłoby to ze stratą, bo GUS zestawiając dane za 2016 rok z dotychczasowymi trendami, wskazał zagrożenia, a pośrednio potwierdził, że brak szybkich i skutecznych działań na rzecz poprawy sytuacji w branży OZE może mieć swoje negatywne następstwa związane z niewypełnieniem celów i twardych zobowiązań wobec UE w 2020 roku. Rachunek do zapłacenia za dotychczasową niefrasobliwość to kilkanaście miliardów złotych, na dzisiaj i powód do kolejnych (poza kwestią węgla) napięć w relacjach Polski i UE.

W  dzisiejszej Rzeczpospolitej, redaktor Aneta Wieczerzak-Krusińska pisze, że do 2022 r. hurtowe ceny energii w Polsce będą się wahać od 160 do 180 zł/MWh wobec 174 zł/MWh w kontraktach terminowych na przyszły rok – szacuje Moody's. Agencja ocenia, że ten poziom będzie wpływem prowęglowej polityki państwa i marginalizowanie zielonych elektrowni. Z czasem będą przychodzić wyższe rachunki. Przyszłe ceny prądu oszacował Instytut Energetyki Odnawialnej na podstawie wizji tzw. miksu energetycznego przedstawionej w listopadzie przez Piotra Naimskiego, pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej (50 proc. z węgla, po 20 proc. atom i OZE, 10 proc. gaz w 2040 r.).

W artykule autorstwa Ireneusza Sudaka czytamy, że będący w sporze z Ministerstwem Energii Urząd Regulacji Energetyki obniżył do zera kwotę wsparcia dla OZE, którą płacimy w rachunkach za prąd. Obniżył, bo rząd i tak nie wspierał energii odnawialnej, lecz tylko chomikował pieniądze. Komentarza do artykułu  udzielił Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.

Obawy przed nadmiernym wzrostem cen energii elektrycznej przestały być czynnikiem istotnie ograniczającym swobodę decyzji inwestycyjnych w energetyce, przynajmniej tych podejmowanych centralnie. Państwowe firmy energetyczne zrozumiały nowy przekaz polityczny tak, że przy inwestycjach realizowanych pod hasłem poprawy bezpieczeństwa energetycznego można oczekiwać istotnie większych cen energii, a winą za podwyżki cen dla odbiorców końcowych zawsze będzie można obciążyć politykę klimatyczną UE. Tezę tę potwierdza determinacja rządu do podwyższania na rachunkach za energię opłaty „przejściowej”, czy chęć wprowadzania opłaty „mocowej”, które zasadniczo mają wspierać sektor węglowy. Na zapas podwyższona została też „opłata OZE”. Wobec słabości realnego wsparcia dla energetyki odnawialnej i efektywności energetycznej, także te proklimatycznie zorientowane branże z nadzieją oczekują wzrostu cen energii. Tylko odbiorcy energii, w większości, nie są jeszcze świadomi trendów cenowych. 

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA Akceptuje regulamin

Cookies